0
Tom Stedd 7 sierpnia 2022 14:04
Mając za sobą wizyty w Tiranie, Tuzli i Prisztinie liczyłem, że w Sarajewie będzie podobnie, czyli tak, jakby czas troszkę cofnął się, troszkę – chociaż to niezbyt odpowiednie słowo – przaśnie. A tymczasem stolica Bośni i Hercegowiny jest według mnie normalnym miastem europejskim, w którym nie ma wrażenia powrotu do przeszłości, nie ma za wielu dziwnych i niestandardowych rzeczy, a jest za to wielu turystów. I widać, że Sarajewo stawia na turystykę.
Bośnia i Hercegowina to kraj niewielki, w sumie około 3,5 mln mieszkańców. Powstał po rozpadzie Jugosławii na kilka mniejszych państw. Zapewne wielu z was wie, że na Bałkanach trwała w latach 90-tych bratobójcza wojna, w której walczyli ze sobą m.in. Bośniacy, Serbowie i Chorwaci. Bośnia i Hercegowina w 1992 roku ogłosiła niepodległość, a wkrótce potem rozpoczęły się walki trwające 3,5 roku. Ostatecznie podpisano porozumienie, na podstawie którego ustalono obecny kształt i ustrój BiH. Są to nadal trudne sprawy, ponieważ w tym kraju są bardzo duże wpływy Serbii (część BiH zajmuje Republika Serbska, która nie jest tą „właściwą” Serbią). Na końcu relacji możecie przeczytać cytat z Wikipedii pozwalający zrozumieć / nie zrozumieć obecną sytuację ustrojową (szacunek dla tych, którzy dotrwają do końca cytatu).
Odleciałem, ale już wracam do właściwej relacji. Otóż po wylądowaniu w Sarajewie mamy teoretycznie trzy łatwe sposoby dostania się do centrum. Piechotką – to tylko około 7-8 km. Autobusem miejskim lotniskowym – kilka kursów dziennie, cena 5 BAM, bilet u kierowcy, więcej info na stronie lotniska. Taksówką – ceny podobno rozbójnicze. Czwarty sposób to dojście (około 10 minut) do ulicy Bulevar Mimara Sinana i łapanie tam trolejbusa nr 103 do centrum (bilet u kierowcy 1,8 BAM). Dla przypomnienia: waluta BAM to marka zamienna, której kurs kupna-sprzedaży jest taki sam w całej BiH (kantory, banki, poczta) – najczęściej pobierana jest prowizja 1% za każdą transakcję. W zaokrągleniu 1 BAM = 0,5 euro = 2,40 PLN.
Mnie mocno zaskoczyło położenie Sarajewa. Miasto jest stosunkowo długie, ale niezbyt szerokie. Zabudowane są również okoliczne zbocza, dające wrażenie piętrowości ulic i stromości. Jeśli zapuścimy się w okolice wzgórz, to naprawdę można zmęczyć się podchodząc na wyżej położone ulice.

1.jpg



2.jpg


W mieście widać mnóstwo śladów wojny z lat 1992-1995. Są uszkodzone budynki, są ruiny, są cmentarze. Warto podkreślić jedną rzecz, o co prosił przewodnik na free-tourze: zdecydowana większość dziur w budynkach to efekt wybuchów pocisków artyleryjskich i ich odłamków (szrapneli), a nie kul karabinowych. Mimo ponad 1400 dni oblężenia praktycznie nie było walk ulicznych. Serbowie ulokowali swoje oddziały na okolicznych wzgórzach i stamtąd ostrzeliwali Sarajewo, zabijając ponad 11.000 osób. Miasta nigdy nie zdobyli, a nawet de facto tak naprawdę nie próbowali (podobno).

3.jpg



4.jpg


Poważnym zagrożeniem dla mieszkańców miasta byli snajperzy, którzy ostrzeliwali ulice m.in. z terenu cmentarza żydowskiego. Nekropolia ta jest drugą pod względem ilości pochówków w Europie (po słynnym kirkucie w Pradze, gdzie Żydzi byli grzebani wręcz piętrowo). Z tego cmentarza snajperzy zabijali ludzi na tzw. alei snajperów, czyli ulicy leżącej w ścisłym centrum Sarajewa.

5.jpg



6.jpg



7.jpg


Na zdjęciu przewodnik pokazuje, jak to wyglądało w czasie wojny. W tle hotel działający podobno cały czas podczas walk, w którym mieszkali zagraniczni dziennikarze, a tuż obok aleja snajperów.

8.jpg


Warto odwiedzić małe, darmowe muzeum przy dolnej stacji kolejki gondolowej na górę Trebević. Znajdują się w nim eksponaty związane z wojną i życiem podczas okrążenia Sarajewa.

9.jpg



10.jpg



11.jpg



12.jpg



13.jpg



14.jpg



15.jpg



16.jpg


Podczas walk starano się żyć normalnie. Robiono wiele, żeby nie dać zgnębić się psychicznie, żeby nie przegrać w sferze mentalnej. Pomoc docierała do miasta m.in. przez wykopany tunel w okolicach lotniska, poprzez akcje United Nations (Organizacja Narodów Zjednoczonych) i wielu organizacji humanitarnych. Smutnym symbolem złego wsparcia były porcje żywnościowe, szumnie nazywane konserwami mięsnymi. Podobno nie nadawały się do jedzenia, były obrzydliwe w smaku i nawet zwierzęta miały problem z ich konsumpcją, a mimo to ludzie byli zmuszeni do zaspokajania głodu właśnie porcjami pseudomięsa. W muzeum można zobaczyć oryginalną puszkę, a w mieście „pomnik” konserwy jako wyrzut sumienia dla ONZ.

17.jpg



18.jpg


Jak wspomniałem, muzeum znajduje się w pobliżu dolnej kolejki gondolowej na Trebević. Ten masyw górski to nie tylko punkt widokowy na stolicę BiH, ale także miejsce, gdzie znajduje się tor saneczkowy wykorzystywany podczas Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Sarajewie w 1984r. Obecnie to betonowy tunel pomazany graffiti (tak przynajmniej można zobaczyć w sieci, bo ze względu na dość dużą cenę nie zdecydowaliśmy się na wjazd na Trebević).

19.jpg


Spacerownikiem w Sarajewie są uliczki położone wzdłuż rzeczki Miljacka. Sama w sobie jest obrzydliwa, zarośnięta zielskiem, miejscami śmierdząca i płytka. Nad nią przerzuconych jest wiele mostów, w tym ten najsłynniejszym, przy którym zabito następcę tronu austro-węgierskiego w 1914 roku, co było jednym z powodów rozpętania I wojny światowej. Obecnie przy moście znajduje się tablica informacyjna i kilkanaście zdjęć dotyczących tamtych wydarzeń.

20.jpg



21.jpg


Inne mosty to już praktycznie zwykłe budowle łączące oba brzegi rzeki, czasami upiększone np. takimi rzeczami.

22.jpg



23.jpg



24.jpg



25.jpg



26.jpg


Idąc wzdłuż rzeki można spotkać kilka ciekawych budowli, np. hotele, uniwersytet, synagogę i uważany przez część mieszkańców stolicy za jeden z najbrzydszych bloków Sarajewa. W sumie nie wiem dlaczego.

27.jpg



28.jpg



29.jpg


Wcześniej czy później dotrzemy w Sarajewie pod budynek ratusza. To właśnie w tym budynku działała biblioteka, w której w 1992 roku podczas walk spłonęło ponad 2 miliony książek, manuskryptów i dokumentów. Obecnie można zwiedzać część ratusza – wejście nie najtańsze. Swoją drogą większość muzeów w Sarajewie jest droga, wstęp kosztuje od 25 złotych w górę.

30.jpg


Gdy stoimy przodem do ratusza, to warto spojrzeć w prawo i w górę i rozważyć, czy chce nam się lub czy kondycja pozwoli na wejście do dwóch zabytkowych (aczkolwiek raczej średnio atrakcyjnych) miejsc – Żółtej Fortecy i Białej Fortecy. Pewnym rozwiązaniem jest autobus miejski jadący w górę. Ja wybrałem się do tych miejsc piechotką i czasami serce mocniej zabiło z wysiłku. W pierwszym z tych miejsc atrakcję stanowi restauracja, widok na miasto i armata. W drugim nie wiem co, bo było już po godzinie 17.00 i nie zdołałem się dostać do środka.

31.jpg



32.jpg



33.jpg



34.jpg



35.jpg



36.jpg



37.jpg


W górnej części miasta można podejść jeszcze w kilka miejsc. Brama Wyszegradzka …

38.jpg



39.jpg


… Liberation War Heroes Museum (nieczynne, za późno zjawiłem się) …

40.jpg



41.jpg



42.jpg



43.jpg


… i duży cmentarz muzułmański.

44.jpg


Gdy zejdziemy z górnych połaci, to trafimy od razu pod Bascarsiję, czyli najstarszą część Sarajewa z wąskimi uliczkami, starymi budowlami i setkami punktów gastronomicznych i handlowych. Na pewno natrafimy na fontannę/ źródełko zwaną Sebijl.

45.jpg



46.jpg


Zagłębiamy się w Bascarsiję i przytłacza nas liczba turystów. Warto pamiętać, że BiH to kraj muzułmański i nie powinny dziwić kobiety mniej lub bardziej ukryte w swoich szatach. Może za to zdziwić, że oprócz typowej chińszczyzny mnóstwo sklepów sprzedaje wyroby artystyczne produkowane na miejscu w małych warsztatach. Rękodzieło jest najwyższej jakości.

47.jpg



48.jpg


Ilość barów i restauracji jest chyba nieskończona. Dominuje kuchnia lokalna oraz miejsca, w których można napić się kawy w różnych postaciach, a także zasłodzić się nieznanymi w Polsce słodyczami. Niestety, nie brakuje też pirackich ubrań, perfum, czy torebek.

49.jpg




Dodaj Komentarz

Komentarze (1)

pabien 7 sierpnia 2022 17:08 Odpowiedz
Nie przepadam za wcinaniem się w relacje. Mam nawet gotową odpowiedź na takie działania, ale jednak odnoszę wrażenie, że kompletnie nie dostrzegłeś wyjątkowości tego miasta.To jest właśnie miejsce, gdzie wschód miesza się z zachodem. I to w sposób fascynujący. Dostrzegłeś kobiety całkiem zasłonięte, a nie zauważyłeś, że obok są takie, których strój wszystko odsłania. Obok, nie za jakąś granicą. One żyją obok, kontaktują się ze sobą.W kwestii mostów nie zauważyłeś jednego, który nie jest zwykłyJeśli chodzi o komunikację publiczną to bardziej skomplikowane. Bilety na miejskie tramwaje i trolejbusy (inne na tramwaje, inne na trolejbusy) kupuje się taniej w kiosku/budce przy przustanku, drożej u kierowcy. Bilety na prywatne autobusy kupuje się u kierowcy. Z braku alternatywy kioskowej za 1,5 BAM - takie przynajmniej są moje doświadczenia.I żałuj, że nie wjechałeś kolejką. Zobaczyłbyś jak pięknie położone jest Sarajewo. Jak dla mnie to takie europejskie Medellin