+2
Tom Stedd 25 kwietnia 2019 18:12
51.jpg



W parku miejskim można pojeździć na krytym naturalnym lodowisku. Popularną grą jest … hokej na trawie, który trenowało kilkudziesięciu młodych winniczan. Można rzucić okiem na wystawę „Winnica w miniaturze” lub udać się do planetarium. Ja w nim prawie zasnąłem, ale dziewczyna była zachwycona. Co ciekawe, projekcja filmu była po polsku.


52.jpg




53.jpg



Wielkim „zaskoczeniem” dla mnie był system komunikacji miejskiej. Jak już wspomniałem, po Winnicy można jeździć trolejbusami, tramwajami, autobusami i marszrutkami. Łączy je jedno: są potwornie powolne. Zniszczona infrastruktura nie pozwala rozpędzić się i pojazdy toczą się i toczą. W większości są dosyć zdezelowane, ale widoczne są i nowe pojazdy. Ceny rzędu 60 groszy nie doprowadzą nas do ruiny finansowej, a ilość pojazdów w centrum jest olbrzymia. W ciągu kilku minut można naliczyć około 20-30 przejeżdżających przez dany punkt autobusów, tramwajów, czy trolejbusów. Chyba więcej, niż np. w Warszawie, czy Krakowie. Co ciekawe, w Winnicy działa również Uber.


54.jpg




55.jpg



Po kilku dniach wróciliśmy do Kijowa na jedno popołudnie przed porannym lotem do Warszawy. W ciągu tych kilku godzin doświadczyliśmy dwóch ciekawych zdarzeń. Otóż będąc poprzednio w stolicy Ukrainy mogliśmy jedynie z daleko zobaczyć budynek pałacu prezydenckiego, a tym razem dostaliśmy zgodę na podejście praktycznie pod samo wejście.


56.jpg



Drugim ciekawym doświadczeniem było obejrzenie połowy meczu piłkarskiego na stadionie Dynama Kijów. Zmierzyły się w nim ekipy Arsenalu Kijów i Olimpiku Donieck. Widzów było może z 300, jedni bili brawo kijowianom, drudzy donecczanom i nie było żadnych animozji, nawet mimo sprzedaży piwka. Atmosfera typowo piknikowa, a sam mecz był poprzedzony odegraniem hymnu Ukrainy, co dodało rangi wydarzeniu. W przerwie opuściliśmy już stadion, chcąc zobaczyć jeszcze troszkę centrum miasta. Prawdziwe emocje piłkarskie szykowały się na kolejny dzień, gdy miały zmierzyć się już te bardziej znane zespoły z Kijowa i Doniecka – Dynamo i Szachtar.

Tak wyglądał tzw. młyn zespołu Olimpiku. Cały młyn.


57.jpg




58.jpg




59.jpg




60.jpg



Na koniec różne luźne spostrzeżenia powinnickie. Mnie zawsze ten samochód rozczula, a na drogach Winnicy był spotykany bardzo często, nawet w wersji autobusowej. Ach, nieśmiertelny ZIŁ.


61.jpg



Ciekawe uatrakcyjnienie nudnych barierek na moście. Tutaj w wydaniu gołąbkowym. Spotykane również np. w wydaniu kocim.


62.jpg



Genialne rozwiązanie ściany przystanku. W Polsce jest ona często cała zabudowana, przez co nie widać nadjeżdżającego autobusu. A na Ukrainie da się? Da.


63.jpg



Jeśli myśleliście, że takie zdjęcia w internecie to kiepski fotomontaż, to odpowiadam, że nie – takie przybytki istnieją naprawdę.


64.jpg



Winnica w żadnym wypadku nie rozczarowała, a wręcz zachęciła do dalszej eksploracji Ukrainy. Już mamy wykupione wyjazdy do Zaporoża, Dniepropietrowska i Charkowa. Polecam naszych wschodnich sąsiadów, naprawdę warto pojechać co najmniej do Kijowa.


65.jpg




66.jpg


Dodaj Komentarz

Komentarze (5)

jasiek1212 30 kwietnia 2019 07:57 Odpowiedz
Super wyjazd i bardzo fajna relacja, dobra robota !
miriam 30 kwietnia 2019 09:58 Odpowiedz
[[/quote]Jeśli myśleliście, że takie zdjęcia w internecie to kiepski fotomontaż, to odpowiadam, że nie – takie przybytki istnieją naprawdę. [/quote]Wygląda,że dają wybór w zależności od wielkości ....stopy życiowej ;)
pietrucha 3 maja 2019 05:08 Odpowiedz
Jeżeli 4 kwietnia byłeś przy Monasterze Św. Michała Archanioła i do nas zagadałeś to się spotkaliśmy :D
jasiub 13 maja 2019 09:59 Odpowiedz
Bardzo fajna relacja, aż zrobiło mi się szkoda, że nie ma już bezpośrednich lotów do Winnicy.
e-prezes 13 maja 2019 11:48 Odpowiedz
Od znajomych słyszałem, że Winnica jest ciekawym miejscem, wartym odwiedzenia. Mimo osobistych uprzedzeń relacja zachęcająca do penetracji tej części ściany wschodniej dawnej RP.