Drohobycz to ogólnie miasto pomników i memoriałów. Oprócz Mickiewicza można znaleźć postaci m.in. Stiepana Bandery, Jurija Drohobycza, Iwana Franko, bohaterów Niebiańskiej Sotni z wydarzeń na kijowskim Majdanie. Nieco komicznie wygląda instalacja o nazwie „Wieczny ogień” upamiętniająca ofiary podczas II wojny światowej. Prezentuje się nawet przyzwoicie, tylko że … nie ma ognia. Palnik, czy jak to się prawidłowo nazywa, nie świeci, nie działa i nikt nie wie dlaczego tak jest.
Nieco groźnie wygląda memoriał poświęcony ofiarom wojny w Afganistanie. Czy to Matka Boska, czy to może odwzorowanie śmierci? A może każdy ma sobie samemu odpowiedzieć na to pytanie?
Na skraju Drohobycza znajduje się zabytkowy cmentarz, chociaż można znaleźć także groby w miarę współczesne. Lubię takie miejsca, można przeczytać na nagrobkach różne ciekawe informacje, podumać, zastanowić się nad przeszłością ludzi i danego miejsca. Obok siebie leżą i Polacy, i Ukraińcy, i Rosjanie. Niestety, cmentarz jest bardzo zarośnięty, brakuje gospodarza, który mógłby zrobić porządek.
W Drohobyczu bardzo dobrze będą czuć się miłośnicy architektury. Ilość kamienic, pałacyków i innych eksponowanych budowli jest bardzo duża. Niektóre fajnie odnowione, niektóre zaniedbane, ale i tak pokazują, że świetnie wyglądały w przeszłości.
Każdy słyszał na pewno o Schindlerze i jego liście, ale zakładam, że wszystkim obce będzie nazwisko Eberharda Helmricha. Był Niemcem, który już w latach 30-tych pomagał Żydom. Gdy został wysłany do Drohobycza, założył gospodarstwo rolne i pod pozorem pracy na rzecz Niemiec zatrudniał tam Żydów. Jego żona również uratowała mnóstwo osób. Niemcy nie zorientowali się, że służąc III Rzeszy jako żołnierz Wehrmachtu uratował wielu Żydów i dlatego przeżył wojnę. Został uhonorowany tytułem „Sprawiedliwy wśród narodów świata”. Obecnie w Drohobyczu znajduje się dom i tablica poświęcona Helmrichowi.
W Drohobyczu można znaleźć również park rozrywki. Cóż, nazwa szumna, miejsce średnio atrakcyjne. Z jednej strony znajduje się przyzwoity plac zabaw dla dzieci, w środku strasznie zasyfiony staw, a na końcu parku jest miejsce rozrywek typowo trunkowych na terenie skate parku. Gospodarzu?! Gdzie jesteś?!
Drohobycz stara się otworzyć na turystów, nie tylko z Polski. Jest punkt informacji turystycznej, są oznakowania dróg do najważniejszych miejsc w mieście, jest swego rodzaju logotyp, przy którym można zrobić zdjęcie.
A te kolorowe półkule to ograniczniki wjazdu dla samochodów. W centrum jest ich całkiem sporo, a co ciekawe, prawie wszystkie są kolorowe i niepowtarzalne. Podobno to dzieci pomalowały je według swojego uznania i tak już zostało.
Na koniec chciałbym polecić mojego przewodnika. Leonid Goldberg to bardzo ciekawa postać, włada kilkoma językami, mieszka w Drohobyczu przez całe życie. Jeśli trzeba, to może pomóc również w wycieczkach do Truskawca, Borysławia lub Stryja, czyli w wyjazdach do okolicznych miejscowości. Jest również dziennikarzem lokalnej gazety internetowej. Może komuś przyda się kontakt do pana Leonida? Numer ukraiński to +380 67 676 32 81, e-mail pivtora_mista@yahoo.com. Według mojego przewodnika ruch turystyczny w Drohobyczu i okolicach praktycznie zamarł. Od marca miał jedynie siedem wyjść, oczywiście z powodu pandemii. Drohobycz jest obecnie w strefie żółtej, czyli w miarę bezpiecznej, ale wcześniej znajdował się w strefie czerwonej, czyli o maksymalnym stopniu zagrożenia. Niestety, zamknięcie miasta, zakładów pracy i inne utrudnienia mocno dały po kieszeni wszystkim ludziom. Były również ofiary śmiertelne i sporo zachorowań wśród znajomych pana Leonida. Żeby na smutno nie kończyć tej relacji, to napiszę, że z panem Leonidem odwiedziliśmy kilka miejscowych przybytków piwno-jedzeniowych. W jednym z nich zaserwowano nam taką porcję (w przeliczeniu ok. 5 zł). Co to jest?
Pięknie przyrządzona i ozdobiona domowa słoninka, pocięta w cieniutkie plasterki, a dodatkowo marynowane pomidorki cherry. Naprawdę, bardzo smaczny zestaw. Warto wybrać się do Drohobycza? Tak, warto. Na dzień, góra dwa. A gdy będzie się nieco dłużej, warto spojrzeć na mapę okolic i wybrać także inne ciekawe miasta. Już planuję ponowną wyprawę w tamte okolice.
Bardzo ciekawa relacja! W sumie nigdy nie myślałam o Ukrainie inaczej niz w kontekście Lwowa czy Kijowa czy teraz Czarnobyla, gdzieś tam w głowie mając opowieści o wszech obecnej korupcji , słabej infrastrukturze i ogolnej niechęci Ukrainców wobec Polaków , ale w sumie wiosną , na krótki wyjazd mogłabym się wybrać .Patrząc na zdjęcia przypomina mi się Polska lat 90. więc nawet dla takiego zejścia na ziemię i docenienia tego co mamy, czuje się zachęcona wyruszyć jednak do sasiadów Dzięki za tę relację!
ann_a_k napisał: .... gdzieś tam w głowie mając opowieści o wszech obecnej korupcji , słabej infrastrukturze i ogolnej niechęci Ukrainców wobec Polaków ... Jeżdżę na Ukrainę regularnie od 20 lat, praktycznie w każdym roku jestem tam 2-3 razy (pandemiczny 2020 to pierwszy od lat, kiedy nie byłem ani razu). Mogę powiedzieć z całą pewnością, że te opowieści można w dużej mierze między bajki włożyć, a te o rzekomej niechęci Ukraińców wobec Polaków są zresztą częściowo umiejętnie rozdmuchiwane przez rosyjską internetową trollownię.Ale co do konkretów:- korupcja jest faktycznie potężnym problemem, ale turyści się z nią nie stykają. Przez 20 lat nie zdarzyła mi się sytuacja, żeby ktoś ode mnie za cokolwiek zażądał łapówki. Nieco gorzej może być przy jeżdżeniu po Ukrainie samochodem, ale znajomi, którzy tak podrożowali, też twierdzą, że nie ma dramatu, a opowieści o zatrzymywaniu aut na zagranicznych rejestracjach za wymyślone wykroczenia to już dawno historia (inna sprawa, że od pewnego czasu na zagranicznych rejestracjach jeździ pół Ukrainy).- słaba infrastruktura - częściowo to rzeczywiście problem, ale głównie dla jeżdżących autem po prowincji. Noclegi, poruszanie się po miastach, pociągi międzymiastowe są całkiem OK.- niechęć do Polaków? Tu jest wręcz odwrotnie. Bardzo często spotytam się z sympatią i pozytywnymi reakcjami. Zdarzyło mi się też kilka razy przy różnych okazjach porozmawiać z Ukraińcami określającymi się jako nacjonaliści, w tym nawiązującymi do Bandery, UPA itp. Wszystkie te rozmowy były przyjazne albo neutralne. Powtarzającym się motywem było to, że obecnie ten ich nacjonalizm jest skierowany przeciwko Rosji, co jest poniekąd w pełni uzasadnione, a przeciwko Polakom nic nie mają.
Też , tak jak ty od kilku lat jezdzę regularnie na Ukrainę, potwierdzam pozytywne podejście do Polaków, choć jak jestem na głębokiej prowincji czuję też wyrażne zaskoczenie, a zarazem ciepło i serdeczność od spotkanych ludzi, zapewne też cię to spotyka. Ale właściwie to głownie chciałem napisać że ci bardzo zazdroszczę w tych nie podróżniczych czasach, udało ci się być na Ukrainie, bo mi niestety nie i chyba już w tym roku będzie trudno, a tęsknie...więc dzięki twojej relacji trochę mi ulżyło
:D
Mnie się udało 2 tygodnie temu wybrać na Ukrainę (do Lwowa). Pierwszy raz swoim samochodem, tak to przynajmniej raz w roku jestem ? Raz zatrzymał mnie policjant bo nie wiedzieliśmy gdzie jechać i długo staliśmy na skrzyżowaniu ale był bardzo miły i pokazał nam dalszą drogę ? i wyjeżdżając z Ukrainy o mało co nie dostalismy mandatu bo podobno przejechałem kontrolę celna na granicy mimo iż miałem zielone światło. Ale jak to na Ukrainie wszytsko rozeszlo się po kościach. ? Ogólnie wyjazd super, dał nam siły na ten ciężki okres.
Drohobycz to ogólnie miasto pomników i memoriałów. Oprócz Mickiewicza można znaleźć postaci m.in. Stiepana Bandery, Jurija Drohobycza, Iwana Franko, bohaterów Niebiańskiej Sotni z wydarzeń na kijowskim Majdanie. Nieco komicznie wygląda instalacja o nazwie „Wieczny ogień” upamiętniająca ofiary podczas II wojny światowej. Prezentuje się nawet przyzwoicie, tylko że … nie ma ognia. Palnik, czy jak to się prawidłowo nazywa, nie świeci, nie działa i nikt nie wie dlaczego tak jest.
Nieco groźnie wygląda memoriał poświęcony ofiarom wojny w Afganistanie. Czy to Matka Boska, czy to może odwzorowanie śmierci? A może każdy ma sobie samemu odpowiedzieć na to pytanie?
Na skraju Drohobycza znajduje się zabytkowy cmentarz, chociaż można znaleźć także groby w miarę współczesne. Lubię takie miejsca, można przeczytać na nagrobkach różne ciekawe informacje, podumać, zastanowić się nad przeszłością ludzi i danego miejsca. Obok siebie leżą i Polacy, i Ukraińcy, i Rosjanie. Niestety, cmentarz jest bardzo zarośnięty, brakuje gospodarza, który mógłby zrobić porządek.
W Drohobyczu bardzo dobrze będą czuć się miłośnicy architektury. Ilość kamienic, pałacyków i innych eksponowanych budowli jest bardzo duża. Niektóre fajnie odnowione, niektóre zaniedbane, ale i tak pokazują, że świetnie wyglądały w przeszłości.
Każdy słyszał na pewno o Schindlerze i jego liście, ale zakładam, że wszystkim obce będzie nazwisko Eberharda Helmricha. Był Niemcem, który już w latach 30-tych pomagał Żydom. Gdy został wysłany do Drohobycza, założył gospodarstwo rolne i pod pozorem pracy na rzecz Niemiec zatrudniał tam Żydów. Jego żona również uratowała mnóstwo osób. Niemcy nie zorientowali się, że służąc III Rzeszy jako żołnierz Wehrmachtu uratował wielu Żydów i dlatego przeżył wojnę. Został uhonorowany tytułem „Sprawiedliwy wśród narodów świata”. Obecnie w Drohobyczu znajduje się dom i tablica poświęcona Helmrichowi.
W Drohobyczu można znaleźć również park rozrywki. Cóż, nazwa szumna, miejsce średnio atrakcyjne. Z jednej strony znajduje się przyzwoity plac zabaw dla dzieci, w środku strasznie zasyfiony staw, a na końcu parku jest miejsce rozrywek typowo trunkowych na terenie skate parku. Gospodarzu?! Gdzie jesteś?!
Drohobycz stara się otworzyć na turystów, nie tylko z Polski. Jest punkt informacji turystycznej, są oznakowania dróg do najważniejszych miejsc w mieście, jest swego rodzaju logotyp, przy którym można zrobić zdjęcie.
A te kolorowe półkule to ograniczniki wjazdu dla samochodów. W centrum jest ich całkiem sporo, a co ciekawe, prawie wszystkie są kolorowe i niepowtarzalne. Podobno to dzieci pomalowały je według swojego uznania i tak już zostało.
Na koniec chciałbym polecić mojego przewodnika. Leonid Goldberg to bardzo ciekawa postać, włada kilkoma językami, mieszka w Drohobyczu przez całe życie. Jeśli trzeba, to może pomóc również w wycieczkach do Truskawca, Borysławia lub Stryja, czyli w wyjazdach do okolicznych miejscowości. Jest również dziennikarzem lokalnej gazety internetowej. Może komuś przyda się kontakt do pana Leonida? Numer ukraiński to +380 67 676 32 81, e-mail pivtora_mista@yahoo.com.
Według mojego przewodnika ruch turystyczny w Drohobyczu i okolicach praktycznie zamarł. Od marca miał jedynie siedem wyjść, oczywiście z powodu pandemii. Drohobycz jest obecnie w strefie żółtej, czyli w miarę bezpiecznej, ale wcześniej znajdował się w strefie czerwonej, czyli o maksymalnym stopniu zagrożenia. Niestety, zamknięcie miasta, zakładów pracy i inne utrudnienia mocno dały po kieszeni wszystkim ludziom. Były również ofiary śmiertelne i sporo zachorowań wśród znajomych pana Leonida.
Żeby na smutno nie kończyć tej relacji, to napiszę, że z panem Leonidem odwiedziliśmy kilka miejscowych przybytków piwno-jedzeniowych. W jednym z nich zaserwowano nam taką porcję (w przeliczeniu ok. 5 zł). Co to jest?
Pięknie przyrządzona i ozdobiona domowa słoninka, pocięta w cieniutkie plasterki, a dodatkowo marynowane pomidorki cherry. Naprawdę, bardzo smaczny zestaw.
Warto wybrać się do Drohobycza? Tak, warto. Na dzień, góra dwa. A gdy będzie się nieco dłużej, warto spojrzeć na mapę okolic i wybrać także inne ciekawe miasta. Już planuję ponowną wyprawę w tamte okolice.