Poniższy obiekt to monument przyjaźni. Co symbolizuje? Nie wiem. Zresztą wymowa niektórych dzieł do mnie nie trafia i ciężko mi znaleźć powiązanie jednego z drugim. Drugie zdjęcia upamiętnia 100 lecie niepodległości. Cóż …
Idę sobie po centrum i oczom nie wierzę. „Skubańcy pomalowali dziesiątki drzew na różowo?” – pomyślałem sobie. Podchodzę bliżej i widzę, że tylko założyli na nie materiał. Po cholerę? Nie wiem.
Reklama w wersji na bogato.
Przypomniałem sobie, że jakiś czas temu grano w Tiranie mecz Albania – Polska, podczas którego zachowanie miejscowych było mocno niestandardowe. Rzucano przedmiotami na murawę, strasznie wyzywano naszych i ogólnie było mega nieprzyjemnie. Postanowiłem zobaczyć obiekt, na którym miały miejsca te wydarzenia. Stadion nazywa się AirAlbania Stadium i przylega do dużego centrum handlowego. Tego typu miejsca są zwykle zamknięte na głucho i nic nie można zobaczyć, więc zdziwiłem się widząc ciecia, który stał znudzony. Spytałem po angielsku, czy można wejść, on pokręcił głową i klops. „Nie wejdę” – pomyślałem i nagle przypomniałem sobie, że podobno w Albanii pokręcenie głową znaczy TAK, a pokiwanie znaczy NIE. Przeszedłem zatem kilka kroków, a że cieć nie protestował, więc wlazłem na stadion.
Przed stadionem i nieco dalej dwa polskie akcenty. Miło.
Niedaleko od stadionu znajduje się bardzo duży park (zadbany, z wytyczonymi ścieżkami spacerowymi, miejscami pamięci i rekreacji). Nie rozszyfrowałem znaczenia symbolicznego na jednej ze ścieżek: niewielka część płytek była podpisana nazwiskami znanych osobistości i nieznanych (przynajmniej mi) osób. Coś jak aleja zasłużonych?
Kolejny napotkany stadion to obiekt klubu KF Tirana. Jeśli tutaj grają swoje mecze, to kicha (prowadzą w tabeli albańskiej ekstraklasy).
Podczas spaceru przypadkowo natknąłem się na ponury budynek ambasady Rosji. Widać, że Albańczycy dopiekli im na całego. Nazwali uliczkę tam prowadzącą „Wolna Ukraina”, zapewne nie przypadkowo pomalowali krawężniki na niebiesko-żółto i wywiesili przed ambasadą ukraińskie flagi. Bardzo dobrze, niech kapacy wiedzą, że świat jest przeciwko nim.
Olśniło mnie, że trzeba by sprawdzić, jak wygląda ambasada Polski w tych trudnych czasach i czy my potrafiliśmy wyrazić solidarność z Ukrainą. Budynek naszej ambasady to także ponury klocek, a jedna flaga nie wywołała mojej euforii.
Pora na dwa (według wielu źródeł) obiekty z serii „must see” o nazwie BunkArt 1 i BunkArt2. Oba miejsca to świetnie zachowane schrony z czasów komunistycznych. Schrony to może za mało powiedziane – to miejsca, które przejęłyby zarządzenie państwem, gdyby doszło np. do wojny atomowej. Oba związane są z kanalią Hohxą, o którym wspominałem powyżej. BunkrArt1 leży praktycznie pod miastem, dotarcie tam piechotką zajęło mi około 1,5 godziny, ale można podjechać autobusem z centrum pod samo wejście. Niestety, ale zapomniałem numeru autobusu. BunkrArt2 to z kolei samo centrum miasta, dwa kroki od Placu Skanenberga. Wstęp do każdego z nich to 500 lek (ok. 20 zł), ale można kupić bilet łączony za 800 lek (ok. 32 zł). A czy warto odwiedzić te miejsca? Hmmm, trudne pytanie. W moim odczuciu są nieumiejętnie wykorzystane, zmarnowano ich potencjał. Prezentowane wewnątrz wystawy odnoszą się zbyt szczegółowo do historii Albanii i turystom nie chce się po prostu czytać wszystkich opisów, czy historii. Aż prosiłoby się o jakąś interaktywność i zaintrygowanie zwiedzających spoza Albanii. Za mało też czuć klimat komunistyczny. Z drugiej strony to samo mógłby powiedzieć Albańczyk zwiedzający niektóre polskie muzea. Majątku nie stracicie, a może poczujecie się lepiej we wnętrzach, niż ja. Zacznijmy zatem od BunkArt1. Początek obiecujący, z zewnątrz super, klimatyczny długi tunel, który prowadzi na dziedziniec i do kasy. Później też widoczki ukazujące skalę budowli są obiecujące.
Za masywnymi drzwiami zaczyna się właściwa część. Na początek pomieszczenie dezynfekujące (oczywiście nie turystów), a potem kilka poziomów korytarzy z salami (większość zamkniętych na głucho).
Pomieszczenia prywatne dla dyktatora były podobno najbardziej luksusowymi. Cóż, wyglądają jak dla mnie dość ubogo. I ciekawostka – Hohxa nigdy tutaj nie spał … Ale telefon jest ponoć oryginalny.
Pozostałe sale to różne pomieszczenia służbowe, czy prezentacja historii Albanii. Dla wytrwałych.
Quote:W Tiranie jest sporo kiosków typu przekąskownik. Kupisz tam oczywiście słodycze, picie, alkohol, ale chyba już nie papierosy.Jak najbardziej sprzedają tam fajki
;) od 250-380 LEK. Marlboro Gold płaciłem 380 LEK.Co do paragonów w sklepach/restauracjach - Jak najbardziej dają, Ja dostawałem wszędzie z kodem QR, który po zeskanowaniu ukazywał się paragon w wersji online
;)Co do bankomatów: darmowy to tylko CREDINS Bank. FiBank też ale tylko na karcie mBank Visa Świat, na Revolut chciał 650LEK Prowizji a kartę PKO BP odrzucił z automatu
:D Byłem 12-14.04.2022, za chwilę w innym wątku wrzucę listę bankomatów z prowizjami i bez prowizji
:)Edit: Lista bankomatów bezprowizyjnych jak i z prowizją; bankomaty-w-jakim-kraju-bez-dodatkowej-prowizji,135,134492&p=1522678#p1522678
Tirana jest fajna a Albania jako kraj świetna i moim zdaniem jeden z najciekawszych krajów bałkańskich, do tego doskonała kuchnia i tania.Martinuss napisał:Co do bankomatów: darmowy to tylko CREDINS Bank.Nie tylko w Alpha bank też bez haraczu revolutem można wyjąć kasiore, przynajmniej ja wyciągałem w 2021 roku.
Poniższy obiekt to monument przyjaźni. Co symbolizuje? Nie wiem. Zresztą wymowa niektórych dzieł do mnie nie trafia i ciężko mi znaleźć powiązanie jednego z drugim. Drugie zdjęcia upamiętnia 100 lecie niepodległości. Cóż …
Idę sobie po centrum i oczom nie wierzę. „Skubańcy pomalowali dziesiątki drzew na różowo?” – pomyślałem sobie. Podchodzę bliżej i widzę, że tylko założyli na nie materiał. Po cholerę? Nie wiem.
Reklama w wersji na bogato.
Przypomniałem sobie, że jakiś czas temu grano w Tiranie mecz Albania – Polska, podczas którego zachowanie miejscowych było mocno niestandardowe. Rzucano przedmiotami na murawę, strasznie wyzywano naszych i ogólnie było mega nieprzyjemnie. Postanowiłem zobaczyć obiekt, na którym miały miejsca te wydarzenia. Stadion nazywa się AirAlbania Stadium i przylega do dużego centrum handlowego. Tego typu miejsca są zwykle zamknięte na głucho i nic nie można zobaczyć, więc zdziwiłem się widząc ciecia, który stał znudzony. Spytałem po angielsku, czy można wejść, on pokręcił głową i klops. „Nie wejdę” – pomyślałem i nagle przypomniałem sobie, że podobno w Albanii pokręcenie głową znaczy TAK, a pokiwanie znaczy NIE. Przeszedłem zatem kilka kroków, a że cieć nie protestował, więc wlazłem na stadion.
Przed stadionem i nieco dalej dwa polskie akcenty. Miło.
Niedaleko od stadionu znajduje się bardzo duży park (zadbany, z wytyczonymi ścieżkami spacerowymi, miejscami pamięci i rekreacji). Nie rozszyfrowałem znaczenia symbolicznego na jednej ze ścieżek: niewielka część płytek była podpisana nazwiskami znanych osobistości i nieznanych (przynajmniej mi) osób. Coś jak aleja zasłużonych?
Kolejny napotkany stadion to obiekt klubu KF Tirana. Jeśli tutaj grają swoje mecze, to kicha (prowadzą w tabeli albańskiej ekstraklasy).
Podczas spaceru przypadkowo natknąłem się na ponury budynek ambasady Rosji. Widać, że Albańczycy dopiekli im na całego. Nazwali uliczkę tam prowadzącą „Wolna Ukraina”, zapewne nie przypadkowo pomalowali krawężniki na niebiesko-żółto i wywiesili przed ambasadą ukraińskie flagi. Bardzo dobrze, niech kapacy wiedzą, że świat jest przeciwko nim.
Olśniło mnie, że trzeba by sprawdzić, jak wygląda ambasada Polski w tych trudnych czasach i czy my potrafiliśmy wyrazić solidarność z Ukrainą. Budynek naszej ambasady to także ponury klocek, a jedna flaga nie wywołała mojej euforii.
Pora na dwa (według wielu źródeł) obiekty z serii „must see” o nazwie BunkArt 1 i BunkArt2. Oba miejsca to świetnie zachowane schrony z czasów komunistycznych. Schrony to może za mało powiedziane – to miejsca, które przejęłyby zarządzenie państwem, gdyby doszło np. do wojny atomowej. Oba związane są z kanalią Hohxą, o którym wspominałem powyżej. BunkrArt1 leży praktycznie pod miastem, dotarcie tam piechotką zajęło mi około 1,5 godziny, ale można podjechać autobusem z centrum pod samo wejście. Niestety, ale zapomniałem numeru autobusu. BunkrArt2 to z kolei samo centrum miasta, dwa kroki od Placu Skanenberga. Wstęp do każdego z nich to 500 lek (ok. 20 zł), ale można kupić bilet łączony za 800 lek (ok. 32 zł).
A czy warto odwiedzić te miejsca? Hmmm, trudne pytanie. W moim odczuciu są nieumiejętnie wykorzystane, zmarnowano ich potencjał. Prezentowane wewnątrz wystawy odnoszą się zbyt szczegółowo do historii Albanii i turystom nie chce się po prostu czytać wszystkich opisów, czy historii. Aż prosiłoby się o jakąś interaktywność i zaintrygowanie zwiedzających spoza Albanii. Za mało też czuć klimat komunistyczny. Z drugiej strony to samo mógłby powiedzieć Albańczyk zwiedzający niektóre polskie muzea. Majątku nie stracicie, a może poczujecie się lepiej we wnętrzach, niż ja.
Zacznijmy zatem od BunkArt1. Początek obiecujący, z zewnątrz super, klimatyczny długi tunel, który prowadzi na dziedziniec i do kasy. Później też widoczki ukazujące skalę budowli są obiecujące.
Za masywnymi drzwiami zaczyna się właściwa część. Na początek pomieszczenie dezynfekujące (oczywiście nie turystów), a potem kilka poziomów korytarzy z salami (większość zamkniętych na głucho).
Pomieszczenia prywatne dla dyktatora były podobno najbardziej luksusowymi. Cóż, wyglądają jak dla mnie dość ubogo. I ciekawostka – Hohxa nigdy tutaj nie spał … Ale telefon jest ponoć oryginalny.
Pozostałe sale to różne pomieszczenia służbowe, czy prezentacja historii Albanii. Dla wytrwałych.